meloman
Dołączył: 28 Cze 2007
Posty: 18 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Szczytno
|
Wysłany:
Sob 14:21, 24 Lis 2007 |
 |
Believe/ Fish , Warszawa, Klub Stodoła, 18.10.2007
Mimo przeciwności, które mnie ostatnio spotkały, jednak udało się być na tym koncercie - i z tego bardzo się cieszę. To miało być moje czwarte spotkanie z Wielkim Szkotem. W klubie zbyt tłoczno nie było, Fish w tym roku zdecydował się na aż 10 występów w Polsce, stąd wiadomo, że publiczność porozkładała się równomiernie na poszczególne miejsca w kraju. Cóż, moja choroba polegająca na konieczności zakupu płyty, względnie koszulki przed imprezą znowu odezwała się mocnymi symptomami i… nabyłem jedno i drugie. Ale nie żałuję, mało tego powinienem kupić jeszcze jedną płytę, mianowicie podwójną, „Communion”, lecz tu zapewne zadziałał instynkt samozachowawczy i poprzestałem jednak na tej ostatniej, najnowszej, z igły zdjętej, zatytułowanej „ 13th Star”(Trzynasta gwiazda).
Punktualnie o godzinie 19.00 rozpoczęli muzycy polskiego zespołu Believe, którzy stanowili support. Grupa zaprezentowała sześć utworów ze swojej debiutanckiej płyty zatytułowanej „Hope To See Another Day”. Cóż mogę o tym napisać? Jeżeli tak mają być nagłaśniane zespoły poprzedzające występ głównego wykonawcy wieczoru, to ja nie widzę w tym sensu. Gdybym nie znał repertuaru, miałbym zapewne trudności z rozpoznaniem niektórych numerów. Wątpię czy ktoś ze słuchaczy podszedł do stoiska po koncercie i kupił płytę ( która jest zresztą wyśmienita) To nie była raczej zbyt udana promocja grupy.
Tuż przed godziną 20.00 na scenie pojawił się Fish z zespołem, czyli punktualność zdumiewająca. Rozpoczęli od „Slainte Mhath” - to z ostatniej płyty nagranej z Marillion w 1987 roku. Tegoroczna trasa miała nazwę „Clutching At Stars”, która sugerowała, że będziemy słuchali przede wszystkim nagrań właśnie z tej płyty oraz tych najnowszych. Tak też się stało. Trzynastą Gwiazdę, reprezentowały cztery nagrania- ale te o mocnym rockowym brzmieniu. Żadnych kawałków balladowych z tego wydawnictwa nie było. Repertuar całego występu był historycznie wymieszany, bez specjalnej chronologii. W głębi sceny umieszczono ekran, na którym ujrzeliśmy filmy lub obrazy towarzyszące muzyce. Przy „Circle Line” – sceny z metra, „Square Go” – bokserski pojedynek, „The Perception Of Johnny Punter” - film o działaniach wojennych, natomiast przy „Sugar Mice” widzieliśmy jakby twarz człowieka-kota, a przed nią obracający się w pucharku deser lub drink otoczony u podstawy pięcioma kolorowymi myszkami. Usłyszeliśmy wszystkie najważniejsze numery z „Clutching At Straws”, które wywoływały niesamowity aplauz wśród publiczności. Fish sięgnął także do swoich pierwszych nagrań solowych. Nawet cały charakterystyczny początek przy „Vigil” odśpiewał krocząc wśród…. widowni , no - tego to jeszcze nie było. Pierwszy bis to nieśmiertelna, zawsze wzruszająca ballada „Cliche” , ze znacznie przedłużoną niesamowitą solówką gitarową oraz energetyczne jak zwykle „Incommunicado”. Bis drugi: „Last Straw”, świetnie wpasowane na zakończenie. Na dwa ostatnie numery koncertu wokalista zmienił ubiór i paradował w jasnej koszulce z widniejącym na plecach numerem 13 oraz napisem FISH- właśnie po to potrzebna była ta wydłużona solówka w Cliche- aby zdążył się przebrać.
Teraz o muzykach tworzących zespół. Nastąpiły istotne zmiany, bo na klawiszach zagrał tym razem Foss Patterson, znany między innymi z występów z Camel w Polsce w 1997 roku (jednak się pochwalę , że byłem tego świadkiem). Nowy, drugi gitarzysta to Chris Johnson, a za bębnami także świeży narybek Dave Haswell. Oprócz tego weterani: Frank Usher na gitarze – ten to potrafi zagrać, oraz Steve Vantsis na gitarze basowej, który jest twórcą prawie całego materiału muzycznego na nowej płycie.
Trochę ponad rok temu, w tym samym miejscu, słyszałem Fisha ( wiadomo- trasa Return To Childhood ) i wtedy buty mi spadły z emocji. Teraz tak się nie stało. Jaki z tego wniosek? Albo obecnie noszę za ciasne buty, albo…Ryba grał tym razem nieco gorzej, sam nie wiem. Chyba nie będę się jednak czepiał - to był dobry koncert, choć jak dla mnie, nie magiczny. Tylko muszę ponarzekać na nagłośnienie- powinno być zdecydowanie lepsze. Na zakończenie chciałbym podkreślić, że forma wokalna Fisha utrzymuje się na dosyć wysokim poziomie i to w połączeniu z jego estradową charyzmą robi jednak wrażenie.
Setlista:
Slainte Mhath/ Circle Line/ So Fellini/ Square Go/ The Percepction Of Johnny Punter/ Manchmal/ Hotel Hobies/ Warm Wet Circles/ That Time Of The Night/ Dark Star/ Sugar Mice/ Vigil/ White Russian/ Cliche/ Incommunicado/ Last Straw.
Bogdan “Meloman”Zaręba |
Post został pochwalony 0 razy
|
|